farmhouse po polsku

Farmhouse po polsku: chata prababci pełna rodzinnych skarbów

Domy w Polsce

Natalia od dziecka uwielbiała szperać po starociach i rodzinnych strychach. Nic dziwnego, że kiedy nadarzyła się okazja, mieszkanie w mieście zamieniła na chatę prababci. 

reklama
weranda w wiejskim domku
W dzieciństwie Natalia spędzała na werandzie godziny, rysując, a prace przypinała szpilkami do drewnianych ścian. Dziś jest tu oranżeria.

Natalia i Wojtek cztery lata temu wyprawili swoje wesele na podwórku domu jej prababci. – Rodzina i znajomi dziwili się, czemu nie w restauracji, ale ja zawsze kochałam to miejsce – opowiada Natalia. – Jako dziewczynka przyjeżdżałam w odwiedziny do prababci, potem na wakacje z dziadkami, bo stara chata niedaleko Puszczy Kozienickiej, dziś niemal stuletnia, stała się naszym rodzinnym letniskiem. Od małego powtarzałam: marzę, by siedlisko kiedyś było moje. Ale jeszcze gdy bawiliśmy się tutaj na weselu, nie miałam pojęcia, że tak się stanie. Choć dziś myślę, że to był początek naszego nowego życia. Gdy przyjeżdżaliśmy tu w czasie przygotowań, przekonałam się, że nie tylko mam sentyment z dzieciństwa do tego domu, ale świetnie się tu czuję.

Tymczasem chata była w rękach wujka, brata babci, który wykupił ją od reszty rodziny. On też od dawna darzył ją szczególnym uczuciem. Podobieństw między nim i Natalią było więcej – oboje skończyli grafikę na warszawskiej ASP, oboje mieli gen miłości do rzeczy z historią. Natalia od lat nastoletnich uwielbiała buszować po targach staroci i rodzinnych strychach. Wujek w prababcinej chacie gromadził z pasją stare meble, które zwozili mu znajomi.

piec w wiejskim domu
Piec został po prababci, podobnie jak ławeczka obok niego. Drewniany ludowy kogutek zawsze na nim stał, bocian to prezent od mamy właścicielki.

Życie w wiejskim domu: oddech od miasta i dobra energia

Niedługo przed pandemią Natalia i Wojtek zaczęli myśleć o wyprowadzce z Warszawy na wieś. Z początku chcieli w trybie hybrydowym dni robocze spędzać w mieście, wolne poza nim. – Ale czuliśmy, że idą wielkie zmiany, a świat wywróci się do góry nogami – wspomina Natalia. – Postanowiliśmy wywrócić go po swojemu. Wyznaczyliśmy sobie deadline, spakowaliśmy się, wymówiliśmy mieszkanie i 1 czerwca dwa lata temu… przenieśliśmy się w trybie koczującym do jednego pokoiku w domu prababci.

To było jeszcze zanim Natalia zaproponowała wujkowi, żeby odsprzedał im siedlisko. On czuł, że lat mu przybyło i coraz ciężej dbać o chatę, a lepszych rąk dla rodzinnej schedy nie znajdzie. Zgodził się, a w ręce młodych właścicieli wraz z domem przeszła kolekcja antyków. Lepiej być nie mogło.

– Zjechaliśmy najpierw na lato – mówi właścicielka. – Wiedziałam już, że chcę tu żyć na stałe, ale zależało mi, żeby mój mąż, mieszczuch ze Śląska wychowany w bloku, przekonał się, czy mu to pasuje. Pod koniec sierpnia był pewien, że tak. Czuliśmy ulgę, oddech od miasta i dobrą energię tego miejsca. I nie było dnia, żebyśmy żałowali tej decyzji.

Aranżacją wnętrza Natalia zajęła się sama. W czasie pobytu w Filadelfii skończyła w koledżu kursy wnętrzarskie.
Rudego Tośka odziedziczyli po siostrze babci, gdy miał parę tygodni. Tata Natalii, lekarz weterynarii, uważa, że jego przodkiem był maine coon.

Spełnienie marzeń: sielska chatka na wsi w stylu farmhouse

Zabrali się do remontu w szaleńczym tempie, by wyszykować chatę na zimę. W 2,5 miesiąca przeprowadzili niezbędne prace, wymienili stare instalacje. I to nim nastąpił pandemiczny boom na domy za miastem, a ceny poszybowały w górę. Aranżacją wnętrza Natalia zajęła się sama. W czasie pobytu w Filadelfii skończyła w koledżu kursy wnętrzarskie. Prowadzi konto na Instagramie, gdzie podpowiada, jak urządzać się niewielkim kosztem, z wykorzystaniem mebli z drugiej ręki. – Jeśli każda rzecz we wnętrzach ma swoją historię, to cały dom nabiera dla nas wyjątkowej wartości – tłumaczy swoją filozofię. – Chciałam mieć siedlisko w stylu rustykalnym, ale nie siermiężne. W Stanach bardzo podobał mi się styl farmhouse i z niego zaczerpnęłam jasne kolory.

Czarne dodatki pojawiły się przypadkiem – u lokalnego sprzedawcy znalazła witrynkę rzeźbioną w ludowe scenki. Nie mogła się jej oprzeć, choć wolałaby, żeby miała kolor naturalnego drewna. Potem trafiła się ciemna szafa i okazało się, że razem tworzą świetny kontrast dla jasnych ścian i podłogi. Za to pomysł na niebieskie okiennice i dodatki jest rodem z polskiej wsi – ten kolor pojawia się w wielu regionach.

Typowo wiejskie są też kwiaty pod oknami – kosmosy, jak te prababci, i lilia zasadzona jeszcze jej ręką, która wciąż kwitnie, floksy, astry. Jest jak dawniej, a zarazem na nowo.

Więcej zdjęć chatki w stylu farmhouse obejrzysz w naszej galerii. 

ZDJĘCIA: IGOR DZIEDZICKI, STYLIZACJA: NATALIA KARCZ, TEKST: AGNIESZKA WÓJCIŃSKA

Zobacz również